Taichi Uchiha x Shan Uzumaki [Naruto Shippuuden]
dla Kaminaki-chan! <3
-Shan, przestań! Mikoto nie zaczepiaj go! - Yamanaka Ino, która na kilka dni zatrzymała się w Konosze zaoferowała pomoc w pilnowaniu dzieci państwa Uzumakich. Miała przyjechać i załatwić pozwolenie od Naruto, który został Hokage już kilka lat temu, aby pełnoprawnie zamieszkać w Sunie. Oczywiście Gaara nie miał nic przeciwko, ale prawo to, prawo.
-Ale to on zaczął, Ino-san! - Dwa głosy rozbrzmiały w kuchni, gdy sprzątała po obiedzie.
-Tak, tak. Mikoto - zwróciła się do dziewczynki. - Odrobiłaś lekcje? Nie? No to na co czekasz? Ruchy na górę! - Klasnęła w ręce, a Uzumaki pobiegła ze śmiechem do swojego pokoju. Dziewięcioletnia spadkobierczyni Byakugana, oprócz charaktery nie odziedziczyła nic po tacie. Tak samo dążyła do celu, nie poddając się i wierząc w innych. Też chciała być Hokage, to chyba rodzinne. - A Ty, młody? Za rok do Akademii, co?
-Tak! Nie mogę się doczekać! Ty, Ino-san jesteś Jounienem, prawda? - Zapytał kończąc rysunek, który podał jej, aby przywiesiła go na lodówce.
-Mhm. A co, też chcesz być? - Zdjęła fartuszek i odłożyła go na wieszak.
-Tak! Muszę stać się silnym shinobi, żeby Kushina mnie zauważyła! - Uniósł swoje małe raczki w górę, jak superbohater. Ino z załamaniem stwierdziła, że mimo iż wygląda identycznie jak Naruto, ma ten sam charakter jak mama. Oj, narobi sobie problemów w życiu.
-Skończmy na dzisiaj, tato. Obiecałem, że wpadnę jeszcze do pana Uchihy i pokaże jak idzie mój trening Raikiri.
-Naprawdę nie wierzę, że wolisz Chidori, niż Rasengana. To technika twojego dziadka, Czwartego Hokage! - Uzumaki spojrzał na niego z wyrzutem. Oczywiście żartował, ale i tak było mu w pewnym sensie przykro. Więcej czasu spędzał z Sasuke, niż z nim. Mimo iż Mikoto opanowała Wirującą Strefę już w wieku czternastu lat, Shan, będąc już szesnastolatkiem nadal nie chciał jej się uczyć. Uważał, że musi mieć równie silną technikę jak siostra
-Tato! - Jęknął z zażenowania. Znowu się zaczyna. Dlatego szybko pomachał Siódmemu i wybiegł na główną ulicę Konohy, by dotrzeć do ich obrzeży.
-Dzień dobry, Panie Uchiha, Pani Uchiha. - Skłonił się, gdy zobaczył parę siedzącą w ogrodzie.
-Miałeś mi mówić po imieniu, pamiętasz Shan? - Zaśmiała się czochrając mu włosy. - Jak tam, u Naruto i Hinaty? Dawno ich nie widziałam.
-Mają się dobrze. Mama kazała przekazać, że musi powiedzieć pani coś ważnego.
-Chodź. - Uchiha Sasuke wstał z miejsca i zaprowadził do do sali sparingowej. - Dzisiaj poćwiczysz walkę wręcz.
-Z panem? - zapytał, uprzednio żegnając Sakurę.
-Na to nie jesteś jeszcze gotowy, Shan. Taichi ma test na Jounina, możecie sprawdzić swoje umiejętności. - Taichi Uchiha, pierworodny syn rodu i duma ojca. W wieku sześciu lat ukończył Akademię, dwa lata później stał się Chuninem. Gdy był jedenastolatkiem trenował z Kazekage Wioski Piasku - Gaarą. Rozwijał się również pod okiem Hatake Kakashiego - Kopiującego Ninja, dawnego nauczyciela ich rodziców. Dopiero trzy miesiące temu wrócił do Konoszy.
-Ojcze, Shan. - Szesnastolatek skłonił się, gdy wchodzili do sali. Można powiedzieć, że znali się z dzieciństwa. Ale był to tylko rok w Akademii. Chociaż ich rodzice przyjaźnili się, on bardziej rozmawiał z Kushiną - córką Uchiha. Sam Taichi wolał siedzieć z rodzicami i omawiać sprawy wioski, dlatego teraz był taki poważny. Tata często mówił, że przypominał Nejiego i Sasuke z lat młodości.
-Kumite? - Gdy starszy posiadacz Sharingana kiwnął głową, zaczęli walczyć. Chociaż trafniej nazwać to można obrywaniem przez Uzumakiego. Minuta i trzynaście sekund, a pojedynek się zakończył. Powtórzyli to siedem razy, a potem ćwiczyli ogniste techniki na polu treningowym.
-Dziękuję Panie Uchiha, Taichi. Do widzenia! - Wcześniej pożegnał się również z Sakurą, która rozwiązywała z Kushiną zadania do Egzamin na Chuunina. Szybko przeskoczył bramę i udał się w kierunku swojego domu.
-Ale jak? Przecież ja nie mogę! - Gdy wrócił do domu zastał rodziców, którzy siedzieli przy stole i pili herbatę. Zaprosili go do siebie i opowiedzieli o sytuacji w wiosce. Naruto, jako Hokage miał zarekomendować dwanaście osób, które przystąpią do Egzaminu na Jounina. Wybrał szóstkę, między innymi Taichiego, Shikaku, syna Shikmaru i Temari i Nori, córkę państwa Sarutobi.
-Kakashi, Kurenai, Sasuke, Shikamaru zarekomendowali ciebie. Masz trzy miesiące na trening. Powodzenia, Shan. - Hokage wstał i położył mu rękę na ramieniu. Tylko ciche "Nic nie mogłem zrobić" wydobyło się z jego ust, nim wyszedł z kuchni.
-Uspokój się! - Krzyczała na niego Kushina, gdy wyładowywał złość na polu treningowym drużyny czternastej. - Powinieneś się cieszyć! Zobacz, ja musiałam czekać trzy lata na Egzamin na Chuunina, a ty na Jounina masz pod nosem. Jesteś silny, dasz sobie radę.
-Tsh.. Będzie tam Nori, Skihaku no i twój brat! Oni są geniuszami swoich rodów! - Złożył pięczęć do Chidori i chciał zaatakować, ale zrezygnował, nie chcąc oberwać od taty.
-Nie będzie aż tak źle. Poproś swojego ojca o pomoc. Albo panią Hinatę. Przecież są bardzo silni. Poza tym, twój poziom chakry i byakugan! Wygrasz, mówię ci! - Złapała go za rękę i zaprowadziła w stronę Ichiraku Ramen. Nadal stało, ale pan Teuchi bardzo się postarzał i zatrudnił nowych pracowników. Zamówili po misce przysmaku. Jednak dziewczyna była pewna, że na tym się nie skończy.
-Czyli wracasz za ponad dwa miesiące, tak? Kraj Wody jest piękny, miałam tam kiedyś misję. Naprawdę tata zgodził się aby cię trenować? Mnie nie chciał nawet sprawdzać zadań. Mówił, że powinnam sobie sama radzić.
-Czegoś innego wymaga od swoich dzieci. Tej odpowiedzialności, wiesz o co chodzi. Chcesz pomóc mi się pakować? Trochę tego będzie. Nienawidzę pieczętować, a potem przywoływać swoich rzeczy. To takie kłopotliwe! - jęknął, a dziewczyna zaśmiała się.
-Za dużo grasz w shougi z panem Shikamaru!
Czas przeznaczony na trening minął szybko. Za szybko. Egzamin zbliżał się dużymi krokami, a on nadal nie opanował w pełni Raikiri. Pan Sasuke miał misję, a Mistrz Kakashi musiał zajmować się Tsuną - swoją wnuczką. Miał jeszcze tydzień więc nie miał się czym przejmować. Sam się tym zajmie.
-Tato! Ja nie zdam, zawalę, zniszczę sobie życie, będę sam z dwunastoma kotami, żadna dziewczyna mnie nie zechce, będę wam siedzieć na głowie do sześćdziesiątki, bo potem to może kupię sobie kwiatka, ale i tak zapomnę go podlewać, bo nic nie umiem zorganizować! - Z każdym słowem walił głową w stół, a Naruto po raz kolejny powtarzał "Au", gdy z powodu zetknięcia czoła z blatem wydobywał się pisk.
-Masz jeszcze trzy dni, spokojnie. Sasuke wróci za parę dni, a egzamin składa się z kilku części. Opanujesz to zobaczysz. - Poklepał do po ramieniu i odstawił kubek z wypitą herbatą do zlewu.
-A Mistrz Kakashi? Chyba nie bawi już Tsuny, nie? - Zapytał z nadzieją w głosie.
-Obito jeszcze nie wrócił. Możesz iść mu pomóc, jakoś ci pewnie doradzi.
Nigdy nie sądził, że zastanie Kopiującego Ninja zmieniającego pieluchy. Jego wnuczka miała dwa lata i była naprawdę urocza. Chciała się z nim bawić w zgadnij kto to; on zasłaniał oczy i mówił "Buu!", a ona wybuchała śmiechem.
-Chidori ma poważną wadę, prędkość, przy której atak musi być wykonany, w połączeniu z faktem, że użytkownik musi być w linii prostej, powoduje efekt wizji tunelu dla użytkownika. Pozwala to na łatwą odpowiedź wroga w postaci ataku, co może potencjalnie skończyć się śmiercią wykonującego. Ja i Sasuke posiadamy Sharingan, dzięki czemu możemy przewidzieć ruchy. Byakugan może je zablokować, ale wtedy pieczęcie zostaną przerwane, rozumiesz? - Gdy kiwnął głową i zakrywał twarz dłońmi Hatake westchnął przeciągle. - Jak położysz ją spać w ciągu godziny, to poćwiczymy.
Zajęło im to ponad czterdzieści minut, a Uzumaki stwierdził, że było to cięższe niż jakikolwiek trening.
-Złóż pieczęcie, o tak, mhm i uderz w tamten słup. - Na jego rękach zaczęły pojawiać się pojedyncze iskierki, a potem całe były pokryte elektrycznością. Z techniki wydobywały się dźwięki przypominające tysiące ćwierkających ptaków. Z chwilę, gdy krzyknął nazwę techniki, a jego dłoń rozjaśnił jeszcze większy blask zaczął nacierać pachołek.
-Shan, czekaj!
-Au. To nie jest możliwe. Przecież wszystko zrobiłem dobrze. - Skarżył się, gdy Shizune, która dopiero wróciła z dyżuru, zaczęła opatrywać jego ręce, które były poparzone od wyładowań i w niektórych miejscach obdarte ze skóry.
-Włożyłeś w to za dużo chakry, spokojnie skupiaj się na celu. Powinieneś iść odpocząć albo zajrzyj do Sakury. Coś ci da, już kilkakrotnie leczyła Sasuke. Zmykaj. -Zawiązała kokardkę na opatrunku. Podziękował za pomoc i wyszedł z domu państwa Hatake z przeświadczeniem, że ten dzień gorszy być nie może.
-Nie ma Sasuke, nareszcie zabrał Kushinę na trening. Wróci w dzień Egzaminu. To coś ważnego? - Zapytała stojąc na progu swojego domu lekko zmartwiona.
-Nic się nie stało, Pani Uchiha. Dobranoc. - Wsadził ręce do kieszeni i z jeszcze gorszym humorem ruszył do centrum Wioski Liścia.
-Łap. - Ktoś rzucił mu małe, okrągłe pudełeczko. - To maść na oparzenia, przyda ci się.
-O, Taichi! Nadal ćwiczysz? Powinieneś odpocząć przed testem. - Stanął i podrzucił kilka razy pakunek do góry.
-I kto to mówi. Chodź. - Poprowadził go w stronę pola treningowego, a on w milczeniu podążył za nim. - Patrz. - Złożył szereg pieczęci, a potem w jednej dłoni rozbłysły rozbłysły jaskrawe kolory błyskawic.
-Przystosuj ilość do odległości od przeciwnika. I to tyle. Też mi kilka dni zajęło zrozumienie tego. Zarówno Kakashi, jak i ojciec używają Sharingana, ale można to obejść.
Ćwiczyli i ćwiczyli przez pozostałe dni. Każdy był egzaminowany poprzez przejście psychiczne iluzję tortur Morino Ibikiego. Odpadła połowa, czyli postało trzydzieści osób. Z tym nie było źle, bo nieraz spotykał się z agresją Hinaty Hyuugi, która wcale nie była taka delikatna i nieśmiała, jeśli chodziło o krzyczenie na swojego syna. Drugą próbą, tak jak podczas Testu na Chunnina, walczyli przeciwko sobie. Z dziewczyną z Trawy rozprawił się w siedem minut kończąc walkę zablokowaniem jej przepływów chakry i ogłuszeniem. Dostał siedem punktów, czyli klasyfikował się jeszcze do trzeciej części, która miała odbyć się za kilka dni.
-Walka numer siedem Taichi Uchiha vs. Shun Uzumaki. - Po usłyszeniu słów, które wypowiedział Shikamaru trójka shinobi podniosła się z miejsc. Zarówno Gaara jak i Naruto z Uchiha poderwali się z miejsc.
-Coś się stało Hokage, Kazekage, Sasuke? - zapytał Nara chociaż wiedział o co chodzi.
-Oni nie mogą ze sobą walczyć. - Trójka głosów wypowiedziała w tym samym czasie, te same słowa.
-Jestem przeciwko szanowni Kage. Chciałbym zobaczyć pojedynek waszych synów i wychowanków. Jestem pewien, że są godni miana geniuszów swych rodów i następców swych ojców. - Głos zabrał Raikage, a trójka Ninja wiedziała, że nie mogą już nic zrobić.
-Trochę za długo to trwa. Przejdźmy na poziom wyżej, Shan! - krzyknął Taichi przez połowę sali, a w jego oczach rozbłysł Sharingan. Tak samo swój limit krwi uaktywnił posiadacz Byakugana ustawiając się w pozycji bojowej. Ścierali się raz, po raz Oboje byli zmęczeni, chociaż Uzumaki wiedział, że to nie wszystko na co stać Uchihę.
-Mam już tylko chakrę na jedną technikę. Zakończmy to. -Oboje złożyli te same pieczęci, biegnąc wprost na siebie z wyciągniętymi rękoma, w których wirowała kula błyskawic. Tylko wykrzyczana nazwa techniki była dowodem istnienia życia na zniszczonym placu.
-Hej, jak myślisz zdam w następnym roku? - Białooki spojrzał na niego z nadzieją.
-Nie, bo ojciec cię nie dopuści. Mnie zresztą też. A teraz sprzątaj. - Oboje dostali karę za użycie technik, które mogły zabić swojego przeciwnika. Musieli sprzątać obrzeża Wioski, tak jak za czasów, gdy byli Geninami. Po czterech godzinach skończyli i zapieczętowali śmieci, by potem łatwo je wyrzucić.
-Następnym razem wygram! - Złapał go za dłoń i pociągnął w stronę Ichiraku Ramen, gdzie mieli zjeść kolację. Złączył ją ze swoją i przytulił się do jego boku.
-Chciałbyś. - Prychnął, co było rodzinnym nawykiem wszystkich Uchiha. - Jak myślisz, co powiedzą twoi rodzice, jak się dowiedzą?
-Jak to, co? Będą się śmiać, że ciocia Ino miała racje. - Ich ręce kołysały się swobodnie między nimi, a ciepły wiatr owiewał ich twarze. Muszą stać się silni, nadchodzi nowa era. Era miłości.
*-*-*
Cześć! Mam nadzieję, że sprostałam zamówieniu. Nie wiedziałam zbytnio jak umieścić motyw miłości, jednocześnie oddając smak fabule. Podobno piszę strasznie sucho, bez emocji. Może jakieś sugestie czego brakuje, a na czym mam się bardziej skupić? :)
Kid x Bonney jest już prawie ukończone, więc w ciągu trzech-czterech dni pojawi się na blogu. :)
Weny i czasu piszącym! <3
Pozdrawiam! :)
Kid x Bonney jest już prawie ukończone, więc w ciągu trzech-czterech dni pojawi się na blogu. :)
Weny i czasu piszącym! <3
Pozdrawiam! :)
Ooooo, nie wiem, co napisać. Bardzo mi się podobało. Lubię twoje wersje wydarzeń :). Ino, ach ta Ino! Rozumiem, że ona może coś ten-teges z Kazekage? Taichi jest tak silny jak Itachi w młodości :D.
OdpowiedzUsuń,,Podobno piszę strasznie sucho, bez emocji. Może jakieś sugestie czego brakuje, a na czym mam się bardziej skupić?'' - Coś mało mi tu opisów. Tak, po zastanowieniu się, doszłam do tego, że czegoś i brakuje. Nie wiem, jak wyglądali inni, a bardzo mnie ciekawiły wizje innych osób. Może Sasuke miałby zmarszczki, co? Ale to taki mały szczegół.
A co do emocji... Mi taki styl odpowiada. Ale jak chcesz tak dla siebie popracować nad pisaniem, to czasem dodaj, np: '' Naruto czuł się strasznie źle. Rozżalonemu chłopakowi, prawie łzy leciały ze smutnych oczu. Nie mógł uwierzyć, że Sasuke tak po prostu go odtrącił. ''.
W sumie to raz napisałaś Shun, zamiast Shan. I mogłyby być odstępy między '' - '' a zdaniem.
Jestem strasznie nabuzowana tym, że przeczytałam bardzo dobry tekst :) Cały czas się uśmiecham i chciałabym wiedzieć, co stało się dalej.
Miłoby było, gdybyś dodała gadżet OBSERWUJ, albo link do obserwowania :) (Jakbyś nie wiedziała jak to dodaj w stronach link bezpośredni - http://graphical-thoughts.blogspot.com/2013/09/jak-znalezc-link-obserwuj-dla-swojego.html <-- to instrukcja).
Ale się dzisiaj rozpisałam. Będę myśleć nad kolejnym zamówieniem :D. I szykuję notkę z dedykacją dla Ciebie w podziękowaniu.
Ta jednopartówka bardzo, bardzo mi wpadła w gust. Podoba mi się taka namiastka miłości ;)
Pozdrawiam gorąco :)
Jak spojrzałam na Twój komentarz pomyślałam: "O kurczę, zaczynam się bać." Jest strasznie długi, za co dziękuję :) Nie chciałam się skupiać na wyglądzie ani uczuciach tylko na fabule, ponieważ Shan [Nie wiem gdzie i dlaczego napisałam Shun, z bratem Saia musiało mi się pomylić] zna wszystkich, wie jak wyglądają i doskonale zna ich zachowanie. A Shan nie chciał brać udziału, gdyż uważał się za słabą osobę, tak jak niegdyś Hinata.
UsuńBardziej chodziło mi o Kankuro, ale teraz widzę, że dało się to odczuć. Przepraszam :c
Za krytykę dziękuję, to bardzo motywuje mnie do pisania! <3
Ojej, znowu? Teraz to ja jestem nabuzowana! *-*
Czekam na Twoją notkę. :)
Gadźet dodam, chociaż mam teraz problem z zakładkami, bo niestety osunęły się jakoś do góry i nie mogę tego naprawić :c
Weny i czasu! <3
Ashta
No nie było wzmianki o Kankuro w całym one-shocie :). A że Temari odpada, to po prostu pierwszy na myśl przyszedł mi Gaara, którego wielbię.
UsuńA jeśli chodzi o zakładki to skontaktuj się z szabloniarką, która go wykonała. Na pewno chętnie pomoże :D.
Jaka krytyka? To rady. Wiesz, po prawie dwóch latach blogowania mogę dawać już sprawdzone triki.
Cały one-shot miał swój klimat. Taki słoneczny, miły z odrobiną niepewności i małą karą.
Podobał mi się bardzo. Pamiętaj, że dość często odwiedzam tego bloga :). I nie mogę się doczekać, aż będzie więcej fanficków z Naruto.
Kaminaka :)
Następny jaki mam zamiar napisać będzie wolnym o Hinacie.
UsuńTeż miałam bloga jakoś dwa lata temu, ale nie miałam czasu i usunęłam. :c Teraz również nie mam, ale posiadam wenę :)
Również odwiedzam Twojego i tak myślę czy nie skusić się na zamówienie, ale nie wiem czy przyjmujesz :D
Bardzo mi się podoba ten One-shot i nie mogę się doczekać, kiedy napiszesz mojego, ale będę cierpliwa. Jak tam wgl moja książka? Mam nadzieję, że Ci się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zaczęłam. Napiszę Ci recenzję! :) Nic Ci teraz nie powiem :)
UsuńAle możesz być spokojna, trafiłaś w mój gust.
Jeszcze tylko dwa i biorę się za Twój, chociaż wcale nie mam pomysłu. :c
Weny i czasu! <3
Ashta